Palimy śmieciami i fatalnym węglem. Ten smogowy raport jeży włosy na głowie
Przewiń do artykułu
Menu

Można powiedzieć, że palimy papierosy. Niemal wszyscy, także niemowlęta. Dlaczego? Gdyż oddychanie fatalnej jakości powietrzem, z którym mamy do czynienia w Polsce, przynosi podobny skutek. Najgorzej jest w mniejszych miastach. Ostatni raport Polskiego Alarmu Smogowego pokazuje dramatyczny stan odpowiedzialności Polaków za zdrowie swoje i sąsiadów. A smog zabija dalej.

Polski Alarm Smogowy (PAS) podsumował wyniki pomiarów jakości powietrza Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska za 2018 rok (za ubiegły, 2019 rok jeszcze nie dysponujemy pełnymi danymi).


Trujemy na potęgę. Najgorzej jest w małych miastach

Z opublikowanego rankingu wynika, że w Polsce najbardziej zanieczyszczone są miasta małe i średniej wielkości. W 2018 r. niechlubnym rekordzistą była Pszczyna – miasto o największej liczbie dni z powietrzem przekraczającym dopuszczalne normy. W tym mieście liczba dni smogowych była prawie czterokrotnie większa od dopuszczalnej.

Zaraz za Pszczyną mamy Rybnik i Wodzisław Śląski, gdzie dni smogowych było po 110 (przy dopuszczalnych przez prawo 35 dniach). Mieszkańcy małego Godowa (miejscowość w woj. śląskim licząca 1922 mieszkańców) oddychają powietrzem o wyższym średniorocznym stężeniu pyłów PM10 niż np. uznawany za stolicę polskiego smogu Kraków, czy uprzemysłowione Katowice.

W Polsce występują również najwyższe stężenia rakotwórczego benzo(a)pirenu spośród wszystkich państw unijnych. Rekordowy Nowy Targ przekracza dopuszczalną normę tej rakotwórczej substancji aż o 1800 proc.!

Na drugim i trzecim miejscu znajdują się małopolska Sucha Beskidzka oraz śląski Rybnik ze stężeniem 13-krotnie przekraczającym dopuszczalną normę. W Żywcu, znajdującym się na 14 pozycji, wartości benzo(a)pirenu stanowią 800 proc. normy.


 

Przeczytaj także: Niska emisja, smog, pył zawieszony – o co w tym chodzi?

 


TOP 5 miejscowości zasnutych smogiem

Przyjrzyjmy się liczbom podawanym przez Polski Alarm Smogowy. One pokazują nie tylko skalę zatrucia polskiego powietrza, ale także skalę polskiego „tumiwisizmu”. Dlaczego?

Dramatyczna sytuacja w małych i średnich miejscowościach wynika przede wszystkim ze spalania węgla i drewna w przestarzałych piecach, potocznie zwanych „kopciuchami”, które nie spełniają żadnych norm ekologicznych w zakresie emisyjności.

Te kopciuchy są nadal podstawowym źródłem ciepła w ponad czterech milionach polskich domów. To właśnie emisja z ogrzewania gospodarstw domowych odpowiada za około połowę emitowanych w Polsce pyłów PM10 i aż 84 proc. rakotwórczego benzo[a]pirenu.

Często dramat wynika z ubóstwa – nie ma środków na wymianę pieca, nie ma środków na przyzwoite paliwo. Czy jednak zawsze? Mamy poważne wątpliwości. Do pieców trafiają często też śmieci i najgorsze sorty węgla, z mułem węglowym włącznie. A strażników w gminach jak na lekarstwo. O tym jednak za chwilę.

Za Polskim Alarmem Smogowym cytujemy liczby – niechlubne TOP 5 - które każdemu myślącemu człowiekowi jeżą włosy na głowie. Pierwsza pozycja została podana w przeliczeniu na odpowiednią do zawartości trucizny w powietrzu liczbę wypalonych dziennie papierosów. Okazuje się więc, że w Polsce palą niemal wszyscy – od niemowląt po osoby starsze, bo podajemy tylko gminy - rekordzistów. Gdzie indziej jest z pewnością lepiej, ale na pewno nadal nie jest normalnie. Spójrzcie zresztą sami.

Miasta o najwyższym średniorocznym stężeniu rakotwórczego benzo[a]pirenu w 2018 r. (wartość w ng/m3), norma: 1 ng/m3

  1. Nowy Targ - 18 (22 papierosy/dzień)
  2. Sucha Beskidzka - 13 (16 papierosów/dzień)
  3. Rybnik - 13 (16 papierosów/dzień)
  4. Nowa Ruda - 11 (13 papierosów/dzień)
  5. Nowy Sącz - 10 (12 papierosów/dzień)

Miasta o najwyższym średniorocznym stężeniu pyłów PM10 w 2018 r. (wartość w ug/m3), norma: 40 ug/m3

  1. Pszczyna – 55
  2. Rybnik – 51
  3. Myszków – 49
  4. Wodzisław Śląski – 48
  5. Nowy Targ – 47

Miasta o najwyższej liczbie dni z powietrzem przekraczającym dopuszczalną normę średniorocznym stężeniu pyłów PM10 w 2018 r. Dopuszczalna liczba dni – 35

  1. Pszczyna – 125
  2. Rybnik – 110
  3. Wodzisław Śląski – 110
  4. Nowa Ruda – 107
  5. Nowy Targ – 106

Uwaga! Informacje o jakości powietrza w polskich miastach odnoszą się tylko do tych miejscowości, w których znajdują się stacje pomiarowe Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska. A jak jest tam, gdzie stacji nie ma? Z pewnością nie lepiej.


Śmieci w piecu. I co mi zrobisz?

Raport Polskiego Alarmu Smogowego analizuje jedno z najważniejszych zjawisk przyczyniających się do powstawania w naszym kraju niszczącego zdrowie smogu. O co chodzi?

Od prawie 20 lat obowiązuje w Polsce zakaz spalania śmieci, a w województwach z uchwałami antysmogowymi nie wolno spalać też określonych sortów paliw – głównie niskiej jakości węgla. Mimo to proceder spalania śmieci i nielegalnego paliwa trwa w najlepsze.

Polski Alarm Smogowy przygotował raport opisujący jak wygląda kontrola domowych pieców i kotłów w Polsce. Badaniami objęto 106 gmin z czterech województw: łódzkiego (25 gmin), małopolskiego (28 gmin), śląskiego (28 gmin) i mazowieckiego (25 gmin).

Aż 80 proc. gmin nie posiada skutecznego systemu kontroli palenisk. Najgorzej jest w gminach wiejskich, gdzie średnio wystawia się pół mandatu rocznie za spalanie odpadów. Temat kontroli i egzekucji prawa antysmogowego jest wielkim nieobecnym rządowych działań na rzecz poprawy jakości powietrza.

A tam, gdzie nie ma skutecznej egzekucji prawa, tam najlepsze nawet zapisy pozostaną jedynie na papierze. Tak to działa wszędzie, nie tylko w Polsce, choć skala braku odpowiedzialności Polaków za zdrowie swoje, innych i stan środowiska jest porażająca.


Brak strażników i kontroli

Największy problem z kontrolą palenisk domowych i egzekucją przepisów jest w gminach, gdzie nie działa straż miejska. Są to zazwyczaj gminy miejsko-wiejskie oraz wiejskie. Na 40 ankietowanych gmin miejskich, aż 38 miało straże miejskie, natomiast na 31 ankietowanych gmin miejsko-wiejskich jedynie 15 posiadało takie służby. Najgorzej sytuacja przedstawia się w gminach wiejskich, gdzie na 35 analizowanych gmin, jedynie 5 posiadało straż gminną.

Brak straży miejskiej/gminnej przekłada się w sposób bezpośredni na liczbę prowadzonych kontroli. W 2017 r. w badanych 58 gminach ze strażą miejską przeprowadzono około 44.000 kontroli palenisk domowych, a w gminach bez straży jedynie 650.


 

Przeczytaj także: Kraków przestał „bić pianę” i ma efekty. Smog przegrywa, wygrywa zdrowie

 


Mandaty? A co to takiego?

W gminach, które nie posiadają straży miejskiej/gminnej praktycznie niewystawiane są mandaty. Średnia ilość mandatów wystawiana w ciągu roku w statystycznej gminie wiejskiej to jedynie 0,5!

W gminach miejsko-wiejskich sytuacja również wygląda bardzo źle. Średnia liczba kontroli, podczas których ujawnia się spalanie śmieci to 11, a średnia liczba mandatów za to wykroczenie na gminę to 5.

W aż 1/5 przebadanych gmin nie przeprowadzono żadnej kontroli. Tymczasem ponad połowa mieszkańców wsi zauważa proceder spalania śmieci w swojej okolicy. Pokazuje to, że system kontroli palenisk domowych w gminach, które nie posiadają straży gminnych, praktycznie nie istnieje.

Trudno oczekiwać, aby taka skala kontroli mogła pełnić funkcję odstraszającą dla palących odpadami, a należy wręcz stwierdzić, że stanowi formę jawnego przyzwolenia na tego typu zachowania.


Święty Biurokracy ma się dobrze

W większości gmin miejsko-wiejskich i wiejskich system kontroli, jeśli w ogóle istnieje, opiera się na urzędnikach, upoważnionych przez burmistrza lub wójta do kontroli. I co otrzymujemy w jego wyniku? Cztery nieskuteczne metody działania.

  1. Dla urzędników taka kontrola nie jest priorytetem, bo tylko dokłada im obowiązków. Wydłuża się zatem czas między zgłoszeniem podejrzenia o spalaniu odpadów, a reakcją w postaci kontroli. To z kolei zmniejsza szanse na złapanie popełniającego wykroczenie na gorącym uczynku;
  2. Kontrole przeprowadzane są w godzinach pracy urzędu (zazwyczaj między 7.00-8.00 i 15.00-16.00), a więc w innych godzinach niż dorzucane jest zazwyczaj paliwo do pieca. Po 16.00 kontrole praktycznie nie są prowadzone;
  3. Urzędnicy nie są uprawnieni do wystawiania mandatu, co sprawia, że kontrole mają zazwyczaj charakter informacyjno-edukacyjny. Bardzo rzadko wykorzystywana jest możliwość skierowania sprawy do sądu, zapewne przez czasochłonność tej procedury;
  4. W mniejszych miejscowościach urzędnicy są mocno osadzeni w społeczności lokalnej, co prowadzi do sytuacji, gdzie kontrolują swoich znajomych, sąsiadów lub rodzinę. To naturalna psychologiczna bariera przed podejmowaniem jakichkolwiek działań kontrolnych.

Sytuacja, w której praktykowane są powyższe nieskuteczne metody działania, dotyczą, wg raportu PAS, 80 proc. gmin w Polsce.


Kontrolują głównie stolice województw

Dane za 2016 r. wskazują, że straż miejska/gminna funkcjonuje w 530 gminach, a więc jedynie w 20 proc. gmin w Polsce. Co gorsza, każdego roku likwidowane są kolejne straże miejskie/gminne, a ilość gmin ze strażą systematycznie spada. W 2013 r. staż miejską/wiejską posiadały 593 gminy, w 2014 r. - 588 gmin, a w roku 2015 - 577 gminy.

Z wyjątkiem woj. śląskiego, zdecydowana większość kontroli skupia się w stolicach województw. W Krakowie w 2017 r. zrealizowanych zostało niemal 10 tys. kontroli i nałożono około 300 mandatów. W pozostałych gminach małopolski natomiast średnia liczba kontroli na gminę wyniosła jedynie 105, a liczba nałożonych mandatów – 4.

Najgorzej wygląda sytuacja w woj. łódzkim, gdzie aktywność ogranicza się wyłącznie do stolicy regionu. Ponad 1500 kontroli i prawie 500 mandatów w Łodzi, wobec 37 kontroli i 2 mandatów rocznie w przeciętniej gminie.


Mała dotkliwość kar

Posiadanie straży miejskiej nie jest gwarantem sukcesu w zakresie kontroli. W trakcie badań również w tych gminach zdiagnozowano szereg przyczyn, dla których kontrole mogą być nieskuteczne.

Należą do nich:

  • niewystarczająca liczba funkcjonariuszy straży miejskiej, co przekłada się na długi czas reakcji,
  • prowadzenie kontroli w sposób chaotyczny,
  • brak sprzętu do badania uziarnienia węgla i wilgotności drewna,
  • brak funduszy na opłaty za badanie składu próbek popiołu z pieca,
  • niechęć do wystawiania mandatów lub zbyt niska wysokość nałożonej kary.

Znaczna część kontroli, pomimo stwierdzenia wykroczenia na miejscu, nie kończy się nałożeniem mandatu karnego, a jedynie pouczeniem. Wśród niemal 5.000 przypadków wykrycia spalania odpadów wystawiono ok. 3.000 mandatów. Oznacza to, że w 40 proc. sytuacji osoby popełniające wykroczenie uniknęły kary.

Wartość wystawianych mandatów jest bardzo niska (90 - 150 zł), a średnia wartość mandatu to niespełna 130 zł, przy maksymalnym możliwym mandacie 500 zł. Dowodzi to, że służby kontrolne rzadko skłonne są sięgać po sankcje o maksymalnej wysokości.


 

Przeczytaj także: Czy system ogrzewania nie truje nas i sąsiadów? O budynku referencyjnym

 


Zalecenia Polskiego Alarmu Smogowego

PAS opracował w swoim raporcie również zalecenia (rekomendacje) dla władz lokalnych i centralnych, będące wnioskami z badań.

Do najważniejszych zaleceń należą:

  • konieczność odejścia od kontroli opartych o urzędników danej gminy. Kontrole powinny być realizowane przez odpowiednio przeszkolone służby mundurowe.
  • w przypadku mniejszych gmin, które mają spore ograniczenia budżetowe, wydatek utrzymania straży i związanej z nią infrastruktury mógłby przerosnąć ich możliwości. Obowiązek ten może być realizowany poprzez powoływanie straży międzygminnych i/lub straży powiatowych, co jednak wymaga zmian w prawie.
  • konieczne jest określenie minimalnej liczby kontroli, jaka powinna być przeprowadzana w gminach. Taki zapis powinien znajdować się w programach ochrony powietrza, za które odpowiedzialne są sejmiki województw.
  • Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji powinno opracować i wdrożyć jednolite procedury kontroli oraz zadbać o należyte przeszkolenie służb kontrolnych powołując Centrum Kompetencji.
  • władze centralne powinny dokonać zmian prawnych tak, aby gminy mogły odzyskiwać koszt poboru próbek z paleniska w przypadku wygranej sprawy w sądzie. Obecnie jest to niemożliwe, przez co gminy rzadko sięgają po taką formę kontroli.
  • strażnicy powinni mieć możliwość kontroli palenisk przez całą dobę, a nie jedynie między 6.00 a 22.00. To właśnie w godzinach nocnych często dochodzi do spalania niedozwolonych materiałów w gospodarstwach domowych.
  • wciąż potrzebne są kampanie informacyjne i świadomościowe na szczeblu ogólnokrajowym, jak i na poziomie lokalnym. Konieczne są kampanie skierowane zarówno do osób, które mogłyby spalać niedozwolone materiały, jak do ogółu społeczeństwa, których celem ma być kreowanie mechanizmów autokontroli i walka z ciągle pokutujących mitami, według których zgłaszanie przypadków tego typu wykroczeń określane jest jako forma donosicielstwa na sąsiadów.

Ewa Grochowska

Źródła:

Grafika:

 
Planergia poleca:
Autor artykułu:
Planergia

Planergia to zespół doświadczonych konsultantów i analityków posiadających duże doświadczenie w pozyskiwaniu finansowania ze środków pomocowych UE oraz opracowywaniu dokumentów strategicznych. Kilkaset projektów o wartości ponad 1,5 mld zł to nasza wizytówka.

Planergia to także dopracowane eko-kampanie, akcje edukacyjne i informacyjne, które planujemy, organizujemy, realizujemy i skutecznie promujemy.

info@planergia.pl