Zielone dylematy, czyli co wybrać?
Przewiń do artykułu
Menu

A przede wszystkim – czy w ogóle wybrać? Każdy, kto zaczyna budować dom lub taką inwestycję ma w planach, staje przed pytaniem – jakie źródła energii zainstalować w budynku? Sprawa prosta nie jest.



Nacisk na zwiększanie udziału energii z odnawialnych źródeł (OZE), w ogólnym bilansie wyprodukowanej energii w Polsce, stale wzrasta. Nic w tym dziwnego, skoro w 2020 roku mamy osiągnąć wskaźnik 16 proc. energii pochodzącej z OZE, a na koniec 2011 roku udało się nam wskoczyć na pułap nieco powyżej 7 proc.

Dyrektywy unijne to jednak nie jedyna przyczyna, dla której zielona energia jest tak mocno w Polsce popularyzowana. Już w 2020 roku zapotrzebowanie na energię elektryczną przekroczy jej produkcję. Na porządku dziennym będą tzw. blackouty, czyli awarie sieci energetycznej, podczas których bez prądu pozostanie część kraju. Jeśli wierzyć prognozom, to w 2030 roku, jeżeli do tego czasu nie wybudujemy bądź nie zmodernizujemy żadnej elektrowni, będziemy musieli importować ok 30 proc. prądu. A to grozi ruiną polskiej gospodarki.

Komu kolektory słoneczne?

Kupno i zainstalowanie paneli słonecznych o powierzchni około 5 m2, dla czteroosobowej rodziny, do podgrzania ciepłej wody użytkowej, to wydatek średnio od 8 do 14 tys. zł. Jeden kolektor słoneczny o wspomnianej powierzchni może w praktyce dostarczyć 1500-2000 kWh energii rocznie. Oszczędności na rachunkach za prąd wyniosą 900-1200 zł rocznie, a więc na zwrot wydatków na instalację trzeba poczekać minimum siedem lat.

Warto jednak pamiętać, że w naszym klimacie słońce operuje najmocniej od kwietnia do września zatem, obok kolektorów słonecznych, ich właściciel powinien pamiętać o podłączeniu do budynku alternatywnego źródła energii. Zimą bowiem kolektory mogą nie wystarczyć.

Ciepła woda ze słońca

Kolektory latem sprawiają, że można całkowicie zapomnieć o innym źródle ogrzewania wody. Zakładając, iż zimą kolektory zaspokajają jedynie 20 proc. zapotrzebowania na ciepłą wodę oraz, że ich sprawność rośnie liniowo, dojdziemy aż do niemal 100 proc. w lipcu i sierpniu.

Tego typu instalacja zużywa się średnio po 20 latach pracy. Co więc po tym okresie? Najprawdopodobniej po tak długim czasie pojawią się nowe technologie, o jeszcze większej sprawności, które pozwolą na osiągnięcie lepszych rezultatów. Nie zapomnijmy jednak o jednej rzeczy: czas trwałości, równy 20 latom, dotyczy rur kolektora oraz ich wkładów. Zbiornik, węże, rama kolektora, mocowanie – te elementy będą nadal zdolne do pracy. Po 20 latach przyjdzie nam jedynie dokupić nowe rury, których koszt odrobić można w rok czy dwa, a przez kolejne 18 lat cieszyć się darmową, ciepłą wodą ze słońca.

Szukać dofinansowania

Decydując się na zainstalowanie kolektorów słonecznych, możemy liczyć na wsparcie finansowe, i to dość znaczne. Wsparcie oferuje Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Z dofinansowania skorzystało już ponad 8,5 tys. gospodarstw domowych. Średnia dotacja wyniosła 6,3 tys. zł, przeciętny koszt inwestycji – 14 tys. zł. Z dofinansowaniem zwrot kosztów inwestycji może się skrócić nawet o połowę.

Możliwości uzyskania dofinansowania jest wiele, nie tylko w narodowym i wojewódzkich funduszach ochrony środowiska i gospodarki wodnej, ale także w samorządach. Warto więc przed przystąpieniem do inwestycji w kolektory słoneczne poszukać finansowego wsparcia.

A może wiatraki?

Energia z wiatru była przez długi czas gdzieś na uboczu, daleko w tyle za kolektorami słonecznymi  i np. pompami ciepła jako źródłami energii. Tak naprawdę, to nie wiadomo dlaczego, skoro spora część naszego kraju klasyfikowana jest do terenów, gdzie siła wiatru jest wystarczająca dla postawienia przydomowych elektrowni wiatrowych. Dotyczy to zwłaszcza Pomorza, obu pojezierzy i terenów górskich.

Tymczasem u naszym niemieckich sąsiadów jest zupełnie odwrotnie. Kraj ten jest prekursorem energii wiatrowej i jej wielkim zwolennikiem. Co więcej, udział Niemiec w światowej produkcji energii wiatrowej jest oszałamiający – badania pokazują, że 40 proc. energii elektrycznej, wytwarzanej przez elektrownie wiatrowe, pochodzi z Niemiec. (czytaj też: Rewolucja zbyt kosztowna?)

Opłacalność inwestycji w przypadku elektrowni wiatrowej jest trochę trudniejsza do obliczenia, niż w przypadku kolektorów słonecznych. Stawianie turbin typu mikro lub małych, choć nie jest tak kosztowne, może się zwrócić dopiero po 10 latach. Dlatego najlepiej instalować turbiny o najwyższych mocach, na jakich kupno stać właściciela domu. To dlatego, że elektrownia wiatrowa w Polsce produkuje zwykle na poziomie 10-20 proc. mocy turbiny. Planując więc inwestycję, lepiej traktować przydomową elektrownię wiatrową jako dodatkowe źródło zasilania.

Jeśli prywatny inwestor decyduje się na zakup turbin na terenach niezamieszkanych i chce je traktować jako główne źródło zasilania dla domu, to musi liczyć się z wydatkiem nawet 50 - 60 tys. złotych. Taka inwestycja wymaga także uzyskania pozwolenia na budowę oraz specjalnej koncesji, które też kosztują - łącznie około 1000 zł.

Decyzja z uwzględnieniem


Prywatny inwestor, który decyduje się na instalację kolektorów słonecznych lub przydomowych elektrowni wiatrowych, powinien tę decyzję podjąć już na etapie planowania swego przyszłego domu. Warto czasem wybrać tańsze materiały budowlane, prostsze rozwiązania architektoniczne lub mniej okazałe wykończenie budynku na rzecz uwzględnienia OZE w przyszłej budowli.

Źródła energii słonecznej i wiatrowej będą znacznie bardziej efektywne w domach ocieplonych, niż tych pozbawionych izolacji, najczęściej zresztą styropianowej. Oczywistym jest, że budynki energooszczędne i pasywne potrzebują jeszcze mniej energii, dlatego kolektory słoneczne i przydomowe elektrownie wiatrowe sprawdzą się przy tego typu domach znakomicie.

Energia wiatru i słońca jest alternatywą dla budynków usytuowanych daleko od sieci. Jeśli dom, najczęściej letni, jest budowany z dala od sieci energetycznej, przydomowa elektrownia wiatrowa może spełniać bardzo użyteczną funkcję. W sprzyjających warunkach dostarczy całą potrzebną energię elektryczną.

Z pewnością nie bez znaczenia jest fakt, iż zainstalowanie OZE podnosi wartość domu. Dom z kolektorem ma z pewnością wyższą wartość rynkową, niż ten pozbawiony takiej instalacji. Prawie na pewno wabikiem dla kupującego będzie przydomowa turbina wiatrowa.

Inwestycja w odnawialne źródła energii będzie również ulgą dla naszego portfela w przyszłości. Energia konwencjonalna będzie drożeć, tak twierdzą wszyscy eksperci. Najgorsze perspektywy są dla prądu, bo do 2020 r. cena za 1 kWh ma wzrosnąć o połowę. A skoro będzie tylko drożej, trzeba podjąć środki zaradcze. Jednym z nich jest domowa dywersyfikacja źródeł energii elektrycznej.

O tym, że instalując kolektory słoneczne lub przydomowe wiatraki chronimy naturę przed skutkami naszej niedawnej niefrasobliwości i energetycznego rozpasania, zapewne nawet nie warto specjalnie wspominać, bo to dzisiaj jest już oczywiste.


Ewa Grochowska

 

Czytaj też:

W zamian CO2 więcej zieleni;

Podkarpackie w czołówce OZE;

Wydmuchana energia

 
Planergia poleca:
Autor artykułu:
Planergia

Planergia to zespół doświadczonych konsultantów i analityków posiadających duże doświadczenie w pozyskiwaniu finansowania ze środków pomocowych UE oraz opracowywaniu dokumentów strategicznych. Kilkaset projektów o wartości ponad 1,5 mld zł to nasza wizytówka.

Planergia to także dopracowane eko-kampanie, akcje edukacyjne i informacyjne, które planujemy, organizujemy, realizujemy i skutecznie promujemy.

info@planergia.pl