Bałtyk - pracodawca
Przewiń do artykułu
Menu

Gdy brakuje zamówień na duże jednostki pływające, szansą dla polskich stoczni i portów może okazać się… wiatr. Już realizują zamówienia na części do morskich farm wiatrowych pracujących w Europie.

 

Za chwilę staną się bazą produkcyjno-usługową, zapewniającą nowe miejsca pracy, dla takich farm polskich. Pod warunkiem, że stworzymy w kraju prawne podstawy dla ich rozwoju.


Na razie trudno mówić o konkretach, gdy ciągle brakuje podstawowego dokumentu pozwalającego na działania długofalowe w ramach tzw. zielonej energii. Chodzi tutaj o brak polskiej ustawy o odnawialnych źródłach energii (OZE), regulującej podstawowe kwestie związane z wytwarzaniem i dystrybucją tak otrzymywanej energii.


Jest potencjał


Polskie stocznie mają ogromny potencjał, ale żeby go wykorzystać, muszą mieć stabilne warunki prawne w co najmniej 15-letniej perspektywie. Regulacje te są potrzebne po to, aby stworzyć przyjazne warunki dla inwestorów, którzy muszą w tę branżę zainwestować setki milionów euro.


Docelowo na wybudowanie polskich  farm wiatrowych trzeba przeznaczyć miliardy złotych. Inwestorzy nie wyłożą tych środków, jeżeli nie będą mieli jasnej i przewidywalnej perspektywy regulacyjnej, czyli wspomnianej wyżej ustawy o OZE.


Kolejna sprawa związana z powstawaniem offshore to możliwość wygenerowania dodatkowych miejsc pracy. Z raportu „Morska energetyka wiatrowa – analiza korzyści dla polskiej gospodarki oraz uwarunkowań rozwoju”, przygotowanego przez  firmę doradczą Ernst&Young na zlecenie Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej wynika, że rozwój morskiej energetyki wiatrowej przełoży się na stworzenie ponad 30 tys. nowych miejsc pracy w latach 2012-2025.


Sektor offshore może mieć znaczący wpływ na polski rynek pracy, w szczególności w fazie inwestycyjnej. Najwięcej etatów ma szansę powstać w przemyśle elektromaszynowym – ok. 5,1 tys.. W transporcie morskim, przemyśle stoczniowym i portowym mówi się o ok. 5 tys. etatów.


W oczekiwaniu na pierwszą farmę


Morze Bałtyckie ma znakomite warunki do rozwoju energetyki wiatrowej, szczególnie w obszarze polskiej strefy ekonomicznej, bo jest akwenem o niskim zasoleniu, w miarę spokojnym i nie mającym przypływów.


Według wspomnianego raportu, nasz kraj stoi przed wyjątkową szansą. Mówi się w nim m.in. o tym, że osiągnięcie 6 GW mocy morskich farm wiatrowych w 2025 r. będzie oznaczać 73,8 mld zł wartości dodanej dla naszej gospodarki.


Z tej kwoty 14,9 mld to będą bezpośrednie przychody sektora finansów publicznych, z czego 12,2 mld zł trafi do budżetu centralnego, a 2,7 mld zł do samorządów. Samo uniknięcie emisji około 40 mln ton CO2 oznaczać będzie oszczędności w wysokości około 1,6 mld zł. Ten cel jest do osiągnięcia, jeśli będą sprzyjające warunki rynkowe.


Barierą są nie tylko koszty technologii, ale także infrastruktury, ponieważ przyłączenie farm wiatrowych na morzu jest droższe niż farm wiatrowych na lądzie. Dlatego, zdaniem specjalistów, pierwsze polskie farmy wiatrowe  na Bałtyku  powstaną za około sześć lat. Po pokonaniu tych barier powinien nastąpić szybki rozwój tego sektora OZE.


Od morza do Tatr


Farmy na Bałtyku i morska energetyka wiatrowa to nie tylko korzyści z produkowanej energii elektrycznej oraz tysiące nowych miejsc pracy, ale również szansa na ożywienie polskiego przemysłu, szczególnie stoczniowego, maszynowego i elektrotechnicznego.


Na rozwoju tej branży mogą zarobić liczni polscy przedsiębiorcy, nie tylko ci zlokalizowani w pasie nadmorskim. Polskie firmy, które już teraz produkują na rynki zachodnie, to między innymi: stocznia CRIST - buduje specjalistyczne jednostki do montażu i obsługi farm offshore, GSG Towers - produkuje wieże dla onshore i offshore, Polimex – Mostostal - tworzy konstrukcje dla sektora offshore.


Z kolei Grupa Kapitałowa VISTAL oferuje produkcję wież wiatrowych i stalowych konstrukcji offshorowych. Produkcję na potrzeby offshore planuje również spółka KSO (konsorcjum Bilfinger, Crist i Fundusz Mars), która ostatnio uzyskała pozwolenie na budowę zakładu produkującego konstrukcje na potrzeby morskich farm wiatrowych na terenie szczecińskiej stoczni Gryfia.


Wiele technologii wykorzystywanych w morskiej energetyce wiatrowej ma charakter innowacyjny. Przyczynia się to do modernizacji zaangażowanych w nią przedsiębiorstw produkcyjnych i budowlanych, a także transferu do Polski najnowszych technologii z Europy i świata.


Polska na tle Europy


Polskie obszary morskie stanowiąbardzo atrakcyjne tereny do inwestycji w morskie farmy wiatrowe. Jak obliczają specjaliści, to 3500 km kw. powierzchni korzystnej dla lokalizacji farm, z czego około 2000 km kw. to obszar możliwy do zagospodarowania do 2030 roku.


Przy założeniu, że na 1 km kw. zainstalować można 5 MW, na polskich obszarach morskich jesteśmy w stanie zbudować farmy wiatrowe o łącznej mocy 10 000 MW. Jeśli taki scenariusz okaże się realny, morska energetyka wiatrowa zapewni Polsce produkcję energii elektrycznej na poziomie 34 000 TWh rocznie.


W Europie można znaleźć sporo przykładów na to, jak dynamicznie i prężnie rozwinąć się mogą porty i regiony nadmorskie dzięki inwestycjom w morską energetykę wiatrową. W Niemczech najlepiej obrazuje to obecna sytuacja w Bremerhaven – porcie, który stanowi krajowe centrum morskiej energetyki wiatrowej.


Decyzja o przekształceniu portu wiązała się z dużymi nakładami inwestycyjnymi, które przełożyły się jednak na ogromne korzyści dla całego regionu. Z około 40 mln euro (ze środków krajowych i UE) 25 mln przeznaczono na projekty infrastrukturalne i 15 mln euro na energetykę wiatrową. Utworzono ok. 3000 miejsc pracy.


Z kolei w  Wielkiej Brytanii podobną rolę, co  niemieckie Bremerhaven, pełni  Belfast. W ramach projektu inwestycyjnego planowana jest tutaj budowa nabrzeża o długości 450 m i stworzenie 20 ha powierzchni logistycznej za około 40 mln funtów.


Powstanie tu około 300 nowych, stałych miejsc pracy przy ponad 150 stanowiskach produkcyjnych. Szacuje się, że w ciągu najbliższych 20 lat ponad 11 000 nowych morskich turbin wiatrowych – o wartości około 100 mld funtów – stanie na wodach terytorialnych Wielkiej Brytanii i Irlandii.


W Polsce Gdańsk i Szczecin mogłyby stać się strategicznymi portami, które umożliwią rozwój przemysłu offshore na polskich obszarach morskich. To w tych portach działają już wcześniej wspomniane stocznie i zakłady produkujące części do morskich farm wiatrowych.


Cenna bryza


Według danych z rynku brytyjskiego, koszt wytworzenia 1 MWh w morskich farmach wiatrowych oddanych do użytku w 2011 roku, to obecnie około 140 funtów (722 zł/MWh). Do 2020 r. koszt ten powinien spaść o 29 proc.. Spadek może być jeszcze większy w przypadku Polski, gdzie warunki naturalne do budowy morskich farm wiatrowych są lepsze niż w Wielkiej Brytanii.

 

Mamy odpowiedni potencjał, by rozwijać w naszym kraju morską energetykę wiatrową. Musimy go tylko odpowiednio wykorzystać.  Skorzystają na tym wszyscy - zarówno lokalne społeczności, nadmorskie regiony, a także polski budżet, dzięki m.in. wpływom z wydanych pozwoleń na wznoszenie i wykorzystanie sztucznych wysp. Nie wspominając już o ponad 30 tysiącach nowych miejsc pracy.


Wincenty Bryński

 
Planergia poleca:
Autor artykułu:
Planergia

Planergia to zespół doświadczonych konsultantów i analityków posiadających duże doświadczenie w pozyskiwaniu finansowania ze środków pomocowych UE oraz opracowywaniu dokumentów strategicznych. Kilkaset projektów o wartości ponad 1,5 mld zł to nasza wizytówka.

Planergia to także dopracowane eko-kampanie, akcje edukacyjne i informacyjne, które planujemy, organizujemy, realizujemy i skutecznie promujemy.

info@planergia.pl