Smog i trujące kominy
Przewiń do artykułu
Menu

Zima, a więc konieczność ogrzewania. Konieczność ogrzewania, to w polskich warunkach ciągle zbyt często spalanie w przestarzałych piecach wszystkiego, co się da, nie tylko (kiepskiej jakości) węgla. W konsekwencji - smog w polskich miastach i trucizny w naszych płucach.

 

niskoemisyjna
Niska emisja. Nadchodzi wraz z jesienią, gdzieś w połowie września i kończy się w kwietniu, czasem maju.


Co można zrobić, żebyśmy się nawzajem nie truli? Jak zlikwidować, a przynajmniej znacząco ograniczyć smog i spalanie w piecach swoistych bomb ekologicznych i zdrowotnych?


Przyjmuje się, że każdy mieszkaniec Polski wytwarza dziennie około 1 kg odpadów. Na podstawie analiz zanieczyszczenia powietrza można wnioskować, że część odpadów trafia do pieców pomimo, że prawo tego zabrania.


Spalane są więc nie tylko gazety (w tym kolorowe, uwalniające pod wpływem ognia szkodliwe związki), opakowania kompozytowe stosowane jako kartoniki do napojów (produkowane z papieru, folii plastikowej i aluminium), ale też szmaty, guma, lekarstwa przeterminowane


Spalanie obejmuje również nieszczęsny plastik pod różną postacią – woreczki foliowe, inne plastikowe po żywności oraz butelki PET po napojach, których to tony próbujemy przepuścić przez komin, pomimo że można je wyrzuć do pojemnika na selektywną zbiórkę odpadów.


Smog nad miastami gotowy. Pół roku trucia.

 


Smog nad Tychami (Śląskie)

 

Smog(owe) nawyki

 

Niska emisja w 87 proc. pochodzi z rozmaitych indywidualnych źródeł ciepła, które w przeważającej większości są własnością gospodarstw domowych i nie podlegają żadnym regulacjom.


Zanieczyszczenia pochodzące z tych źródeł zależne są od rodzaju urządzeń instalowanych przez prywatnych właścicieli, ich jakości, sprawności przetwarzania energii i zastosowanego paliwa.


Wybór rodzaju stosowanych urządzeń zależy od właściciela, na co wpływ ma przede wszystkim jego kondycja finansowa, dostępność paliw, upodobania i tradycja.


Biorąc pod uwagę oparcie polskiej gospodarki na węglu oraz popularność jego stosowania wynikająca z niskiej ceny, podstawowym problemem w kraju jest wyeliminowanie jego spalania w gospodarstwach domowych i małych kotłowniach lokalnych, a szczególnie w urządzeniach o niskiej sprawności, często jeszcze w piecach kaflowych.


Jednym z podstawowych, perspektywicznych kierunków ograniczenia emisji i paliw kopalnych określonych w „Polityce energetycznej Polski do roku 2030”, jest rozwój wykorzystania odnawialnych źródeł energii (OZE), w tym biopaliw.


Tak przynajmniej zapewnia ministerstwo środowiska, jednak ponad 1.000-dniowe zmagania z uchwaleniem nowej ustawy o OZE każą mocno powątpiewać w te deklaracje.


OZE – chcemy i nie chcemy

 

Polityka energetyczna Polski zakłada zwiększenie udziału odnawialnych źródeł energii w finalnym zużyciu energii, a w szczególności:
- co najmniej do poziomu 15 proc. w 2020 r. i dalszy wzrost w latach następnych,
- 10 proc. udziału biopaliw w paliwach transportowych oraz zwiększenie udziału biopaliw II generacji do 2020 r.,
- utrzymanie mechanizmów wsparcia wykorzystania OZE i ich rozwój,
- zwiększenie dywersyfikacji źródeł dostaw oraz stworzenie optymalnych warunków do rozwoju energetyki rozproszonej opartej na lokalnych surowcach, m.in. promowanie budowy co najmniej jednej biogazowni rolniczej w każdej gminie.

 

W programach walki z niską emisją, której efektem finalnym jest smog w miastach, zagrażający zdrowiu ich mieszkańców, przewidywane są następujące działania związane z wykorzystaniem odnawialnych źródeł energii:
- wykorzystanie paneli słonecznych do przygotowania ciepłej wody użytkowej i wspomagania ogrzewania,
- wykorzystania pomp cieplnych do zasilania systemów ogrzewania,
- wykorzystania zasobów energetycznych, wodnych, wiatrowych i geotermalnych do budowy inteligentnych systemów energetycznych,
- wykorzystania biomasy i odpadów do zasilania lokalnych sieci energetycznych.

 

Tajemniczo brzmiąca Dyrektywa 2008/50/WE, zwana również Dyrektywą CAFE, przyjęta przez Parlament Europejski dotyczy właśnie jakości powietrza nad Europą, a stanowcze działania Komisji Europejskiej mogą złamać niezrozumiały bierny opór polskiego rządu przed implementacją tego aktu do naszego prawa.
Jak na razie zostaliśmy pozwani przez KE do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości właśnie za łamanie Dyrektywy CAFE, co ma niewątpliwy związek z never-ending-story nowej ustawy o OZE.

 

Spalanie w antykach

 

Nie da się ukryć, że palimy w archaicznych piecach węglowych, albo i kaflowych z XIX wieku, w dodatku sypiąc tam najniższej jakości węgiel, bo najtańszy.

 


Rybnik – co jest spalane w tym piecu?


I trudno zaprzeczyć, że to jest największy problem do przepracowania. OZE bowiem są rozwiązaniem przyszłościowym, które wprowadzane jest powoli (i z oporami, jak już wiemy), zatem nie ono uczynić może rewolucję w niskiej emisji.


Uczynić ją może zastąpienie tych archaicznych wysokoemisyjnych pieców innymi urządzeniami, znacznie bardziej ekologicznymi.


Przyjrzyjmy się więc tym bardziej ekologicznym źródłom w powiązaniu z kosztami, jakie wiążą się z przejściem na ogrzewania właśnie z ich wykorzystaniem (ceny średnie, udostępnione przez firmę Atmoterm na podstawie danych od producentów tych urządzeń):
- podłączenie do sieci cieplnej (tzw. centralne ogrzewanie) – 12.500 zł
- ogrzewanie elektryczne – 7.500 zł
- kocioł gazowy – 13.500 zł
- kocioł olejowy – 16.000 zł
- kocioł węglowy (nowej generacji) automatycznie zasilany – 12.000 zł
- kocioł węglowy (nowej generacji) ręcznie zasilany – 7.000 zł
- kocioł na biomasę (drewno) autoamatycznie zasilany – 15.500 zł
- pompy ciepła – 40.000 zł

 

Jest zatem rzeczą oczywistą, że przeciętny Kowalski nie wymieni antycznego kotła na węgiel na cokolwiek innego, choć ekologicznego, bez wsparcia państwa i samorządu gminy.


Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej wraz z jego odpowiednikami w województwach już teraz przeznaczają ogromne pieniądze na walkę z niską emisją. Wspomagają ich gminy.


To jednak za mało wobec skali problemu. Brakuje także intensywnych działań edukacyjnych i działań karnych wobec prywatnych trucicieli powietrza. Zresztą, w tym względzie prawo także nie nadąża.


Ewa Grochowska

 

banery firmy lub gminy

 
Planergia poleca:
Autor artykułu:
Planergia

Planergia to zespół doświadczonych konsultantów i analityków posiadających duże doświadczenie w pozyskiwaniu finansowania ze środków pomocowych UE oraz opracowywaniu dokumentów strategicznych. Kilkaset projektów o wartości ponad 1,5 mld zł to nasza wizytówka.

Planergia to także dopracowane eko-kampanie, akcje edukacyjne i informacyjne, które planujemy, organizujemy, realizujemy i skutecznie promujemy.

info@planergia.pl